środa, 22 października 2014

Kiedy kota nie ma, myszy harcują...

smutny pan ze smutnym balonem....
Dzisiejszy wpis będzie poświęcony nieobecności. Ale nie blogowej nieobecności, chociaż dałoby się ją wyjaśnić moim osłabieniem przez paskudne przeziębienie (w tym momencie widzę oczyma wyobraźni atakujące mnie bakterie i wirusy - prawie jak z reklamy Domestosa). Prawda jest taka, że jeżeli jest się nieobecnym w życiu zewnętrznym - czyli życiu w pracy, znajomych, itp., można się poczuć totalnie wyizolowanym od bieżących wydarzeń. Samotnym, jak stary Indianin w swoim zmarnowanym wigwamie, który próbuje się ogrzać i wspomina czasy, kiedy nieustannie miał towarzystwo, jednak w pewnym momencie został jakby wyłączony z życia.

Nienawidzę dlatego być chory. Nawet mam wrażenie, że w pracy omija mnie coś ważnego - czy to podpada pod pracoholizm? Brak zaufania do współpracowników? Kiedy człowiek jest chory ponad tydzień, po głowie tłuką mu się myśli, czy w pracy go jeszcze potrzebują? Czy nieobecność chorego jest odczuwana przez współpracowników? Nie można nie myśleć o tym, że podczas przerw w pracy i tak dobrze się bawią bez nieobecnego, który w tym czasie czuje się wyizolowany.



Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej - pod warunkiem, że nie ma się wrażenia, że zaraz człowieka przygwoździ tona chusteczek, którą się zgromadziło przez tydzień - można się martwić, że jak ta lawina ruszy, to końca nie będzie widać. Zostanie tylko zmarznięta, zgrzybiała ręka, wystawiona ponad 10-warstwowe zabójcze chusteczki. I czy ktoś wtedy o mnie pomyśli?

Pewnie do pracy znowu ktoś przyniesie coś smacznego. Rozpieszczające podniebienie słodkości. Krówki, Michałki, poziomki, ciasto może nawet? Zostaną dla mnie tylko okruszki i papierki w śmietniku...A złośliwi jeszcze zapytają, czy mi smakowało! Kupią mi na pocieszenie jakiegoś lizaka, którego i tak ktoś zje, zanim zdążę wrócić do pokoju. Ktoś bezkarnie może wylać kawę na mojego laptopa - i będą mi pociskać kit, że przez dwa tygodnie jest w naprawie, a tak naprawdę będą się ze mnie śmiać, że będę musiał pracować na niewidzialnym sprzęcie...Zero współczucia.

Albo wrócę do roboty i zastanę kogoś na swoim miejscu. Na przykład - Romana, którego już wszyscy będą traktować jak swojego, albo co gorsza, jako lepszego Staszka! Nastąpi wymiana na nowy model...Oni nie zauważą różnicy.

Może zastanie mnie zmowa milczenia? Nagle do pokoju zacznie przychodzić podejrzanie dużo ludzi, żeby sprawdzić, jak pracuję, albo będę słyszał tylko głośne i charakterystyczne śmiechy z pokoju obok, które będą milknąć, jak ja będę do tego pokoju wchodził...A kiedyś temu chichotowi towarzyszył jeszcze mój. Również charakterystyczny, przez zęby, aby nie śmiać się pełną paszczą i nie straszyć innych.

Niedobrze być nieobecnym. Czarne myśli oplatają człowieka jak smoła i trzymają się jak ptasie pióra na niej. Oskubanie też może być bolesne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O blogu

Cześć wszystkim!Blog to będzie trochę wielotematyczny (trochę, bo choć mydło, szydło i powidło, to jednak będę chciał pisać tylko o tym, na czym się znam) i mam nadzieję - dla Was bardzo ciekawy:) Czytajcie, komentujcie - jednym słowem, czujcie się jak u siebie.
Zobaczcie koniecznie naszego nowego bloga o kredytach (http://www.lowcakredytow.pl)
Pozdrawiam,
Staszek.